Nowości - Sportowe

poniedziałek, 11 lipca 2016

Portugalia zdobyła ME 2016

To był pierwszy finał w historii mistrzostw Europy, który zakończył się bezbramkowym remisem. Spotkanie rozstrzygnęła dopiero dogrywka. W niej Portugalczycy stworzyli sobie trzy groźne sytuacje. Eder wykorzystał ostatnią z nich i dał swojej drużynie pierwsze, upragnione mistrzostwo Starego Kontynentu. Z wysokości ławki rezerwowych oglądał to pechowy Cristiano Ronaldo. Nie było trzeciego triumfu Francuzów na własnej ziemi. Po sukcesie w 1984 roku (na ME) i 1998 na mistrzostwach świata tym razem Trójkolorowi płakali. Mistrzostwo Starego Kontynentu po zwycięstwie w dogrywce 1:0 zapewniła sobie Portugalia, nie było łatwo.

Trener Didier Deschamps na finałowy mecz wystawił identyczny skład jak na półfinał z Niemcami. W drużynie Portugalii do gry od pierwszych minut został wprowadzony Pepe. Obrońca Realu Madryt pauzował w półfinale z Walią z powodu niegroźnego urazu. Francuzi zaczęli to spotkanie tak jak w niedawne starcie z aktualnymi mistrzami świata. Próbowali grać wysokim pressingiem i utrzymywać się przy piłce. Mogło to przynieść efekt już w 10 minucie. Lewą stroną popędził Dimitri Payet i zagrał na głowę do Antoine'a Griezmana, jego strzał wybronił jednak Rui Patricio.

Po 18 minutach gry spory dramat przeżył Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu leżał na murawie i trzymał się za kolano. To był wynik wcześniejszego starcia z Payetem, za które sędzia nie zdecydował się pokazać Francuzowi kartki. Portugalczyk ze łzami w oczach opuścił boisko. Po kilku minutach powrócił dosłownie na kilkanaście sekund i scenariusz znów się powtórzył. Tym razem zniesiono go na noszach, a trener Fernando Santos wprowadził do gry Ricardo Quaresmę.
Portugalczycy bez CR7 grali nieco bardziej ostrożnie. W pierwszej połowie w ofensywie przeprowadzili właściwie jedną dobrą, zespołową akcję, którą strzałem próbował zakończyć Raphael Guerreiro. Piłka została jednak zablokowana. Do przerwy goli nie było.

Po zmianie stron Deschamps zdecydował się na ściągniecie z boiska aktywnego tego wieczoru Payeta. Jego miejsce zajął Kingsley Coman. Trener Trójkolorowych liczył, że gracz Bayernu indywidualną akcją zmieni obraz gry. Tak mogło być w 66. minucie gdy Coman dograł na głowę Griezmmana. Piłkarz Atletico Madryt piłkę posłał jednak tuż nad bramką ekipy z Półwyspu Iberyjskiego. Coman dalej był aktywny. Próbował strzelać i nękał obronę Portugalii indywidualnymi akcjami. Po jednej z nich i podaniu do Oliviera Giroud ten ostatni strzelał mocno i celnie. Patricio jednak obronił.

Portugalia swoją szansę miała po próbie z dystansu Naniego i dobitce z przewrotki Quaresmy. Wyglądało efektownie, ale nie zaskoczyło Hugo Llorisa. Piłkę meczową w 90 minucie miał jednak Andre-Pierre Giniac. Kilka metrów od bramki ograł Pepe i trafił w słupek. Konieczna więc była dogrywka.

W niej najlepsze sytuację stworzyli sobie podopieczni Santosa. Po rzucie rożnym z bliska strzelał Quaresma. Uderzenie głową instynktownie odbił Lloris. Niedługo potem z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Guerreiro. To było ostrzeżenie dla Trójkolorowych. Chwile później z piłką kilka metrów podciągnął Eder i zdecydował się na strzał z dystansu. Uderzenie z dwudziestu kilku metrów było mocne i precyzyjne. Piłka znalazła się w bramce. Przez ostatnie 10 minut dogrywki Francuzi nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć. Portugalia zaczęła świętowanie.<<źródlo:tvn24.pl>>

Brak komentarzy: